Grupa pozostająca w Laguna Verde (Maciek, Patryk, Sebastian i Zbyszek) z niepokojem wyczekiwali powrotu „grupy szczytowej”. Pomimo aklimatyzacji, wychodzenie po ośmiu nocach w górach na niemal 6 000 metrów, to nie lada obciążenie dla organizmów nawet osób aktywnych fizycznie. Wreszcie późnym popołudniem Darek, Janek i Julek zjechali z obozu pierwszego (5 170) do Laguny Verde. Przywieźli wiadomości dobre i złe. Dobre dotyczyły samego jeziora, a złe – dojścia do niego.
Pozytywne informacje to takie, że jezioro jest rozmarznięte, głębokie, o dobrej przejrzystości, a woda jest słodka. Negatywna informacja jest taka, że trasa, którą podchodzili nasi zdobywcy była paskudna – zbocze było strome, a podłoże sypkie, usuwające się spod nóg. Trudno było sobie wyobrazić podchodzenie z większym obciążeniem. Janek i Julek byli przygaszeni, także Darek, pomimo swego bogatego doświadczenia nie tryskał optymizmem. Nie poddajemy się jednak, będziemy szukać lepszej trasy podejścia, liczymy także na pomoc dwóch przewodników górskich i dłuższej aklimatyzacji. Mamy około tygodnia czasu na wyniesienie całego sprzętu i zanurkowanie.
Komentarze/Comments